Wielkopolskie Towarzystwo Genealogiczne GNIAZDO

Forum dyskusyjne WTG GNIAZDO
Teraz jest 28 mar 2024, 12:19

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 39 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: 27 sty 2016, 09:45 
Offline

Dołączył(a): 07 sty 2015, 12:47
Posty: 26
Nie wiem czy tylko dla mnie zastanawiający jest fakt że nasi przodkowie ciągle zmieniali miejsce zamieszkania.
Czy to w Księgach Adresowych, Spisach Dusz czy w Kartotece Ewidencji Poznania widać tendencję do "życia na walizkach".
W 20-leciu międzywojennym ten trend zaczyna zanikać, ale w XIX wieku dotyczy, mam wrażenie, zdecydowanej większości wielkopolan.
Niektóre karty meldunkowe są upstrzone, na kilku stronach, drobnym maczkiem zapisanymi kolejnymi adresami, a dotyczą zaledwie kilkunastu lat!
Jak myślicie dlaczego nasi przodkowie nie mogli, że się tak wyrażę, usiedzieć na miejscu?

Pozdrawiam
Tekla


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 27 sty 2016, 10:30 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 11 lut 2011, 20:14
Posty: 204
Lokalizacja: Poznań
Witam,

powodów mogło być wiele, najczęstsze to chyba wędrówka "za chlebem", przenoszenie się po ślubie do miejsca zamieszkania żony lub męża, powody polityczne ( udział w powstaniach), wielodzietność - nie wszyscy mogli zostać na ojcowiźnie.

Pozdrawiam

K. Duczmal

_________________
Pozdrawiam

Katarzyna

Poszukuję : Szawelski, Jurgowski (Jórgowski), Lindner (Lintner), Karpiński, Biały, Duczmal (Pogrzybów, Ligota, Janków Zaleśny)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 27 sty 2016, 10:57 
Offline

Dołączył(a): 07 sty 2015, 12:47
Posty: 26
Tak, powody ekonomiczne na pewno były bardzo ważne. Zwłaszcza na wsiach widać taką zależność, pod koniec XIX wieku zwłaszcza: całe rodziny osiedlały się na okres 1 roku w jakiejś miejscowości (często od wielkanocy do wielkanocy) a po roku zmieniały miejsce na inne.
A w samym Poznaniu? Rodzina rzemieślnika, z dziećmi i babcią-wdową 9 osób, przeprowadza się czasami nawet dwa razy do roku pod różne adresy ale na tej samej ulicy. W tym przykładzie chodzi o cieślę i ulicę Chwaliszewo. Jak to można wytłumaczyć?

Pozdrawiam
T.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 27 sty 2016, 11:36 
Offline

Dołączył(a): 07 wrz 2014, 15:56
Posty: 86
Również choroby, dla przykładu. Mieszkali sobie parę lat na ul. Wieżowej. Jedna z osób w lutym zmarła na tyfus , nie był to czasu zarazy w Poznaniu. Jeszcze tego samego roku 1873 znajduję tę rodzinę w trzech innych miejscach zamieszkania. Powodem migracji myślę? były stosunki sąsiedzie, bo kto by chciał mieszkać z ewentualnymi nosicielami zarazy.
A tak generalnie to bieda ludzi wyganiała z miejsca na miejsce w poszukiwaniu lepszego życia. Myślę że w kartotekach tylu wpisów nie spotkamy przy nazwiskach właścicieli kamienic czy mieszkań.
Pozdrawiam
Paweł L.

_________________
Pozdrawiam
Paweł L.
Poszukuję: Bartłomieja lierscha ( lyer , Lerz i.t.p) gdzie się ur. Ślub brał w Żabnie koło Mosiny w 1747r.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 27 sty 2016, 12:24 
Offline

Dołączył(a): 07 sty 2015, 12:47
Posty: 26
Tak, bieda na pewno. Rodziny, które potrafiły 15 razy w ciągu 6 lat zmienić miejsce zamieszkania nie dysponowały zapewne żadnymi własnymi meblami.
A i odzież była rzeczą cenną i kupowaną kilka razy w życiu skoro można znaleźć w ówczesnych gazetach informacje, że "złodziej ukradł suszącą się na sznurze bieliznę"...

Pozdrawiam
T.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 27 sty 2016, 13:06 
Offline

Dołączył(a): 17 kwi 2008, 09:41
Posty: 28
Lokalizacja: z Poznania
większość mieszkało na dzierżawie. Zachorywając tracili pracę i nie mając na czynż musieli opuszczać mieszkania. Taka była prawda.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 27 sty 2016, 14:56 
Offline

Dołączył(a): 27 maja 2008, 14:34
Posty: 2605
Opracowując zbiór "Dzień po dniu w Poznaniu międzywojennym" zrozumiałam te ciągłe "przeprowadzki"-Po zakończeniu I wojny światowej do Poznania zaczęły "napływać" całe rodziny- zachłyśnięci niepodległością, w nadziei na polepszenie swego bytu. A tutaj okazało się, że nie jest wcale łatwiej. Na prowincji pracowali sezonowo u "pana", licho wynagradzani, ale w Poznaniu mnóstwo tych rodzin nie znalazło żadnej pracy; nie mając na czynsz gnieździli się w barakach i po pustostanach, żyli z czasowych zapomóg, które nie wystarczały, imali się KAŻDEJ pracy. Nie wszyscy przeprowadzali się dobrowolnie-eksmitowani przez właścicieli z powodu zalegania w opłatach, przenosili się "chwilowo" do rodziny (jeśli miała lokum), a jak dostali pracę to wynajmowali mieszkanie. I tak "w kółko"-bo niewielu miało szczęście pracować na stałe. A ci, co nie mieli pracy i nie byli nigdzie zameldowani, bo żyli " pod gołym niebem" często trafiali za żebractwo czy włóczęgostwo do aresztu..itp. Państwo pomagało bezrobotnym, ale ta pomoc nie była wystarczająca...
Lata powojenne to nie tylko wolny kraj, ale niesamowita nędza klasy robotniczej. A jak żyli w tym czasie "panowie" ?...i tu wkroczyłabym w politykę międzywojnia, ale lepiej zmilczę...

_________________
Bożena


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 27 sty 2016, 16:07 
Offline

Dołączył(a): 03 cze 2014, 11:57
Posty: 5188
Nie tylko Poznania to dotyczyło. W latach 1900-1920 moja babcia mieszkając w Kościanie rodziła dzieci swoje, dwa razy na tej samej ulicy zmieniając tylko numer domu, a każde następne dziecko rodziło się już pod całkowicie innym adresem. Potem zamieszkali w Krotoszynie na gospodarstwie, gdzie byli bardzo często okradani, następnie zamieszkali w Górze, a na sam koniec w Lesznie.

_________________
pozdrawiam Grażyna
bugakg@gmail.com

"Człowiek żyje tak długo, jak długo trwa pamięć o nim''


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 27 sty 2016, 18:50 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 18 paź 2008, 19:06
Posty: 611
Lokalizacja: Poznanianka obecnie woj.mazowieckie
Witam
Ja przy "przeprowadzkach" moich przodków zastanowilam się wiele razy co ich skłania do ciągłych wędrówek. Były to różne powody,tak jak Panstwo opisujecie. Ale w mojej rodzinie przeprowadzki mojej praprababki i jej rodziny były też z innego powodu. Z opowieści rodzinnych dowiedzialam się, ze moja praprababka była bardzo ale to bardzo kłótliwą kobietą. Co przeprowadzili się na wieś to zaraz moja praprababka stawiała wieś na glowie przeciwko sobie. I nie jest mi wstyd przyznać się tutaj,że tak bylo. Myślę, że to powód o ktorym nikt nie pomyślał, a może też i w innych rodzinach było powodem wędrówek całych rodzin.Tworząc drzewo genealogiczne też analizowałam kwestię, kto w końcu jest rodowitym poznaniakiem.
Pozdrawiam. Beata

_________________
Poszukuję
Kalupa Feliks +Bednatzka Jadwiga ślub
Franciszka Unisławska Ur.28.02.1917-rodzice?
Kazimierz Jelonek ur.03.03.1919-rodzice?
Duszyński Stanisław ur.1833? i żona Bandurska Antonina ur 1834 -rodzice?


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 27 sty 2016, 22:39 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 mar 2009, 13:42
Posty: 140
Moje przemyślenia na ten temat zrodziły się kilka lat temu. Zawsze słyszałam, że moja prababcia urodziła się koło Żytomierza w 1863 r. Przez wiele lat to musiało wystarczyć , ale gdy przeczytałam przesłany akt ślubu jej przyrodniego brata wszystko się zmieniło. Rozpoczęłam rodzinną wędrówkę z moimi przodkami tyle tylko, że w odwrotnym kierunku. Powstała swoista mapa, a na niej: Denesze k. Żytomierza (Ukraina), Praszów i Wąchock, Białogon czyli dzisiejsze Kielce, Szelków koło Pułtuska, Wagram koło Wiednia, Warszawai okolice i w końcu Przemęt w Wielkopolsce. A wszystko przez Napoleona, Korpus Górniczy utworzony przez cara Aleksandra, Powstanie Styczniowe i wojska Langiewicza.
I jak tu za Nimi trafić , ile trzeba prześledzić metryk aby mieć pewność, że to jednak bliscy.
Owocnych poszukiwań i dobrej nocy
Joanna


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 27 sty 2016, 23:17 
Offline

Dołączył(a): 20 cze 2008, 13:00
Posty: 45
Lokalizacja: Olsztyn
U nas w rodzinie też jest w pewien sposób niewyjaśniona historia meldunków mego pradziada, chociaż możliwe, że miał na to wpływ rodzinny zawód kupiec/restaurator, to jednak rodzina nie potrafi odpowiedzieć dlaczego akurat takie adresy i co się z nimi konkretnie wiązało.
A pradziad mieszkał kolejno:

Gniewkowo, Inowrocław, Krzyżanów, Rogoźno, Ilmenau(Thuringen), Berlin, Friedenau(Berlin), Gleiwitz (Gliwice), Gollub, Gollub Wąbrzeźno, Toruń
(pomiędzy nimi przewijał się jeszcze Poznań - rodzinne biznesy i Olsztyn - na służbę wojskową) Wszystkie adresy na rok, góra 2-3 lata i ciągłe
zmiany miejsc, dopiero później osiada na stałe i w Golubiu spędza ok. 14 lat a w Toruniu ok. 40 lat już do śmierci.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 13 sty 2022, 06:12 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 19 paź 2010, 01:54
Posty: 439
Lokalizacja: Poznań
Temat skłonności do wiecznych przeprowadzek wśród przodków od dawna mnie intrygował. Zebrałam zatem trochę ciekawostek na ten temat i zaprezentowałam część z nich właśnie na moim blogu. Może komuś przyda się do zrozumienia tego fenomenu "ganiania się" przodków po całym mieście z miejsca na miejsce. Przy okazji warto zerknąć na konkretne daty w kartotekach przodków, czy przeprowadzali się bardziej "po świętojańsku" czy "po świętomichalsku".
https://poznan1908.blogspot.com/2022/01/sto-z-powyamywanymi-nogami-czyli.html

_________________
Pozdrawiam
Olga T.
_____
Tyliński, Drzymała,Słociński, Napierała, Przybylski, Kaczmarek, Jaskóła, Szafrański, Roszak, Biskup, Danielewicz. Zapraszam na bloga: Poznań 1908. Śladami Marianny - przewodnik dla prawnuczki http://poznan1908.blogspot.com/


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 13 sty 2022, 19:22 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 lis 2006, 16:07
Posty: 3715
Z kolei parobcy przenosili się z majątku do majątku zazwyczaj 1 kwietnia lub zaraz po wielkanocy, w związku z czym nawet była ludowa nazwa I niedzieli po Wielkanocy "Niedziela Przewodnia" od przewodów = przeprowadzek.

_________________
Łukasz Bielecki

...et Marcus genuit Lucam. Lucas autem genuit Ignatium.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 14 sty 2022, 00:06 
Offline

Dołączył(a): 29 cze 2008, 10:21
Posty: 138
Lokalizacja: Poznań
Witam
Chcę podzielić się moją ciekawostką. Moi przodkowie o nazwisku Klewenhagen -chłopi w 18, 19, 20,21, 22 wieku żyli przez 262 lata w jednej
i tej samej miejscowości Tłukawy k. Ryczywołu. Również bywało tak, że dzieci po osiągnieciu wieku dojrzałego wyruszało w świat i tworzyli swoje rodziny- USA, zabór pruski, rosyjski, austriacki, ale to w wieku 19.
Serdecznie pozdrawiam

_________________
______________________________________
Serdecznie pozdrawiam małgośka _Klewen


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 14 sty 2022, 10:03 
Offline

Dołączył(a): 13 sie 2020, 22:31
Posty: 516
Olga T. napisał(a):
Temat skłonności do wiecznych przeprowadzek wśród przodków od dawna mnie intrygował. Zebrałam zatem trochę ciekawostek na ten temat i zaprezentowałam część z nich właśnie na moim blogu. Może komuś przyda się do zrozumienia tego fenomenu "ganiania się" przodków po całym mieście z miejsca na miejsce. Przy okazji warto zerknąć na konkretne daty w kartotekach przodków, czy przeprowadzali się bardziej "po świętojańsku" czy "po świętomichalsku".
https://poznan1908.blogspot.com/2022/01/sto-z-powyamywanymi-nogami-czyli.html

Olgo, bardzo ciekawy tekst! I świetnie napisany, co mówię jako redaktor z ponaddwudziestoletnim stażem ;) Gratuluję.

_________________
Mikołaj


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 14 sty 2022, 10:38 
Offline

Dołączył(a): 26 kwi 2012, 09:19
Posty: 42
Dzień Dobry wszystkim!

To bardzo ciekawy temat.

Moi prapra mieli w sumie trzynaścioro dzieci i chrzcili je czasem w miejscowościach odległych od siebie w linii prostej o ponad 300 kilometrów.
Podobno było jeszcze czternaste dziecko, ale z powodu tych ciągłych przeprowadzek nie mogę go znaleźć.
Czasem próbuję sobie wyobrazić jak pakowali swój dobytek i z tą powiększającą się gromadką dzieci wyruszali w drogę ze wsi pod Inowrocławiem do pracy w kopalni odkrywkowej w okolicach Cottbus w dzisiejszych Niemczech, tylko po to by za kila lat wrócić pod Gniezno, a za kilka lat znowu wyruszyć dalej w Bory Tucholskie.

Ich rodziców cały czas szukam, a ich dzieci potem rozpierzchły się po całej Polsce, a kilku z nich nawet wyemigrowało za granicę.
Myślę więc, że to może być kwestia genów, bo w innej gałęzi, przodkowie siedzieli sobie w jednej miejscowości i przeglądanie ksiąg z jednej parafii pozwala bardzo ładnie zbudować drzewo, a potomkowie z tej gałęzi cały czas w większości mieszkają na terenie jednego województwa.

pozdrawiam

Tomek


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 14 sty 2022, 13:08 
Offline

Dołączył(a): 15 sty 2020, 12:41
Posty: 80
Lokalizacja: Poznań
T0mek_0 napisał(a):
Czasem próbuję sobie wyobrazić jak pakowali swój dobytek ...

Tego dobytku dużo nie było. Często chłopi chodzili w jednej odzieży, naprawianej na okrągło. Np. na wiosnę sprzedawali żydom kożuchy, ci naprawiali je, zaszywali dziury i na jesień sprzedawali. Oczywiście z zyskiem i nie koniecznie trafiły do tych samych osób. Podejrzewam, że teraz wyjeżdżając na weekend zabieramy więcej rzeczy niż oni zabierali przy przeprowadzkach :lol:

_________________
Paweł B.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 14 sty 2022, 14:50 
Offline

Dołączył(a): 26 kwi 2012, 09:19
Posty: 42
pebro napisał(a):
Podejrzewam, że teraz wyjeżdżając na weekend zabieramy więcej rzeczy niż oni zabierali przy przeprowadzkach :lol:

O tak z pewnością :)
Za kilka dni wyjeżdżam z rodziną na krótkie ferie i już sama myśl o pakowaniu napełnia mnie niepokojem.

Wracając do przodków, do przeprowadzki na taką odległość musieli mieć chyba jakiś transport, jakoś nie wyobrażam sobie że przemierzyli z małymi dziećmi 300 kilometrów na piechotę.

Tomek


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 14 sty 2022, 17:00 
Offline

Dołączył(a): 13 sie 2020, 22:31
Posty: 516
T0mek_0 napisał(a):
Wracając do przodków, do przeprowadzki na taką odległość musieli mieć chyba jakiś transport, jakoś nie wyobrażam sobie że przemierzyli z małymi dziećmi 300 kilometrów na piechotę.

Tomek


Na pewno zależy, o jakiej epoce mówimy, ale w którejś z książek o Bambrach pamiętam wzmiankę, że oni z tej Bawarii szli na piechotę z jakimiś wózkami czy taczkami.

_________________
Mikołaj


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 14 sty 2022, 20:57 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 19 paź 2010, 01:54
Posty: 439
Lokalizacja: Poznań
mikolajkirschke napisał(a):
Olgo, bardzo ciekawy tekst! I świetnie napisany, co mówię jako redaktor z ponaddwudziestoletnim stażem ;) Gratuluję.

Dziękuję :)

_________________
Pozdrawiam
Olga T.
_____
Tyliński, Drzymała,Słociński, Napierała, Przybylski, Kaczmarek, Jaskóła, Szafrański, Roszak, Biskup, Danielewicz. Zapraszam na bloga: Poznań 1908. Śladami Marianny - przewodnik dla prawnuczki http://poznan1908.blogspot.com/


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 14 sty 2022, 21:56 
Offline

Dołączył(a): 26 kwi 2012, 09:19
Posty: 42
mikolajkirschke napisał(a):
Na pewno zależy, o jakiej epoce mówimy, ale w którejś z książek o Bambrach pamiętam wzmiankę, że oni z tej Bawarii szli na piechotę z jakimiś wózkami czy taczkami.


Sam początek XX wieku. W czerwcu 1901 ochrzcili dziecko w Inowrocławiu, a kolejne w grudniu 1902 w Senftenbergu.
Wtedy na terenie Prus była już dobrze rozwinięta kolej, może pojechali pociągiem. Z mapy linii kolejowych z roku 1899 dostępnej na Wikipedii, wynika, że takie relacje były możliwe.

Może zachowały się gdzieś rozkłady jazdy kolei pruskiej z początku XX wieku?

Tomek


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 14 sty 2022, 22:02 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 04 lis 2016, 21:04
Posty: 689
To prawda, bardzo ciekawy tekst Olgo, o wielu rzeczach nie wiedziałam. Dzięki.
Moi przodkowie, tak jak wielu wyruszało w świat, bo mieli wyuczony zawód. Byli młynarzami. Znajdowałam ich w promieniu ponad 200 km.

_________________
--------------------------
Pozdrawiam, Danka


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 15 sty 2022, 00:56 
Offline

Dołączył(a): 13 sie 2020, 22:31
Posty: 516
danka55 napisał(a):
Moi przodkowie, tak jak wielu wyruszało w świat, bo mieli wyuczony zawód. Byli młynarzami. Znajdowałam ich w promieniu ponad 200 km.


U mnie najtrudniejszy do wyśledzenia jest kowal :) Jeden ślub w Bardzie pod Wrześnią, drugi w Imielnie. Dzieci rodzone w Braciszewie, Pawłowie, Kolonii Mnichowskiej i Żernikach, zgon w Glince Pańskiej. Wciąż nie namierzyłem narodzin, niestety.

_________________
Mikołaj


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 15 sty 2022, 01:29 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 04 lis 2016, 21:04
Posty: 689
O tak, kowale, kołodzieje to był fach na który był popyt, ale dwóch w jednej wsi to już byłoby zbyt wiele:) Trochę inaczej było z młynarzami.

_________________
--------------------------
Pozdrawiam, Danka


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 15 sty 2022, 16:34 
Offline

Dołączył(a): 11 gru 2021, 12:38
Posty: 84
Oczywiście nie tylko zawody były przyczyną zmiany adresu.

Podczas gdy w jednej z linii znaleźliśmy w rodzinie (od dnia dzisiejszego licząc) dobre 9 pokoleń pod tym samym adresem,
łamiemy sobie zęby na jednym z pradziadków, najprawdopodobniej pogrobowcu a później (zgodnie z teorią na dzień dzisiejszy) dwukrotnym wdowcu.

_________________
Pozdrawiam serdecznie
Inka


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 15 sty 2022, 23:42 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 02 sie 2008, 18:47
Posty: 951
Lokalizacja: Pępowo / Wrocław
Łukasz pisze:

"Z kolei parobcy przenosili się z majątku do majątku zazwyczaj 1 kwietnia lub zaraz po wielkanocy, w związku z czym nawet była ludowa nazwa I niedzieli po Wielkanocy "Niedziela Przewodnia" od przewodów = przeprowadzek."


Według: https://wsddwp.edu.pl/nmb19/
"Przewodzi do?

"Niedziela praktycznie od samego początku chrześcijaństwa stanowiła najważniejszy dzień tygodnia. Stąd też mogła pojawić się nazwa Niedzieli Przewodniej, która jako pierwsza następuje po Uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego. W Kościele prawosławnym ta niedziela zwana jest także Antypaschą. Wierni spotykają się na cmentarzach śpiewając tzw. troparion (śpiew liturgiczny) o zwycięstwie Chrystusa nad śmiercią. Tu także można doszukiwać się początków nazwy Niedzieli Przewodniej – Pan Jezus przewodzi nam od śmierci do życia."

Mógł być to termin,w którym parobcy zatrudniali się w majątkach i u gospodarzy,bo rozpoczynały się wiosenne prace w polu oraz wypas bydła i owiec.Zimą mogli być bez pracy.

_________________
Pozdrawiam.
Barbara


"Gdzie się człowiek ulągnie,tam ciągnie".


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 16 sty 2022, 14:48 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 lis 2006, 16:07
Posty: 3715
Ja tego sobie nie wymyśliłem - w przedsoborowym mszaliku dla wiernych po mojej babci napisane jest w komentarzu do tej niedzieli tak:

"Dzisiejsza niedziela jest oktawą Wielkanocy. W Polsce nazywamy ją Przewodnią, prawdopodobnie dlatego, że wypadała w porze wiosennej, gdy ci i owi przeprowadzali się na cudze dzierżawy".

Może ktoś zdoła znależć jakieś starsze źródło. Nie upieram się przy mojej wersji, ciekaw jestem czy da się to wyjaśnić.

_________________
Łukasz Bielecki

...et Marcus genuit Lucam. Lucas autem genuit Ignatium.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 17 sty 2022, 16:33 
Offline

Dołączył(a): 12 paź 2020, 15:15
Posty: 33
Jeśli chodzi o nazwę Niedzieli Przewodniej, to myślę, że znaczenie tej nazwy jest od dawna niejasne. Sam czasownik „przewodzić” był wieloznaczny. Podejrzewam, że dorabiano do tego przymiotnika różne wtórne „wyjaśnienia”, które raczej zaciemniały sprawę.

Już XVI-wieczne wyjaśnienie Gilowskiego (1583) jest dziwne, bo opiera się na czasowniku „przywodzić”, a nie „przewodzić”.

https://kpbc.umk.pl/dlibra/publication/18641/edition/34034/content (s. 359, skan 369: GilPos 83v)

Poza tym chyba nie wiadomo, co było pierwsze: „Dominica conductus Paschae” czy Niedziela Przewodna? Czy łacińskie „conductus” jest tłumaczeniem polskiego „przewodny”, czy na odwrót? (I w jakim sensie…).

https://elexicon.scriptores.pl/pl/lemma/conductus#haslo_pelny

A. Bańkowski w swoim „Etymologicznym słowniku języka polskiego” (t. 2, s. 922) stawia hipotezę: „[ta niedziela] jako pierwsza w radosnym ciągu niedziel od Świąt (Wielkanocnych) do Świątek (od niedawna zwanych Zielonymi) temu to ciągowi przewodzi”.
Ale nie powiem, żeby mnie to przekonywało…

W książeczce s. Marii Renaty, niepokalanki, „Vivere cum Ecclesia” (t. 5: Wielkanoc; s. 62) podano: „Nazwa popularna »Niedziela Przewodnia« pochodzi stąd, że dawniej tego dnia zmieniano miejsca, posady, arendy i »przewodzono«, czyli przeprowadzano się gdzie indziej”.
Czyli miała to być po prostu „Niedziela Przeprowadzkowa”. Ale też nie kupuję tej wersji: czy mamy jakikolwiek dowód, że w XV w. (albo wcześniej, kiedy zaczęto stosować ten termin) przeprowadzki były do tego stopnia powszechne (i to właśnie tego, a nie innego dnia), że wpłynęły na ustalenie się takiej nietypowej, niezwiązanej z liturgią nazwy? I jeśli ta nazwa była rzekomo czysto świeckiego pochodzenia, to czemu po łacinie jest to „conductus Paschae”, a nie samo „conductus”? (Niedziela Przeprowadzki Wielkanocnej?).

Poza tym: przewód to była w XIII-XV w. nazwa służebności związanej z transportem lądowym (Bańkowski, ibidem). Czyli może (to już moja hipoteza) „przewodzenie” należałoby tutaj rozumieć jako ‘towarzyszenie, odprowadzanie, przeprowadzanie’? Może to była niedziela „towarzysząca” Wielkanocy, niejako „odprowadzająca” albo „przeprowadzająca” ją — a tym samym przedłużająca uroczystość paschalną? A może „conductus/przewód” to było jakieś metaforyczne określenie oktawy jako szeregu dni towarzyszących danej uroczystości?

Tak czy inaczej są to wszystko domniemania. Być może nazwa „Niedziela Przewodnia” jest reliktem jakiegoś specyficznego znaczenia czasownika „przewodzić”.

_________________
Pozdrawiam
Andrzej


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 17 sty 2022, 17:05 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 lis 2006, 16:07
Posty: 3715
To ostatnie domniemanie jakoś do mnie najbardziej trafia, że "przewód" był jakimś zapomnianym ludowym określeniem oktawy świątecznej.
Dziękuję za tak szczegółowe przedstawienie tego.

Notabene określenie "Niedziela Przewodnia" jest już samo w sobie trochę zapomniane. W czasach współczesnych niedzielę tę nazywało się chyba zwykle Białą, zanim za czasów Jana Pawła II w związku z kultem Bożego Miłosierdzia nie ogłoszono jej Niedzielą Miłosierdzia.

Do kompletu jest jeszcze nazwa "Niedziala Quasimodo" zgodnie z dawną liturgiczną konwencją nazywania niedziel od pierwszych słów mszalnego introitu. W tym wypadku "Quasimodo", co po łacinie znaczy 'jak', bo jej introit zaczynał się od słów "Jak nowo narodzone dzieci". Przezwisko Dzwonnika z Notre Dame też od tego się wywodzi oczywiście, a nie na odwrót - jakby co :D

_________________
Łukasz Bielecki

...et Marcus genuit Lucam. Lucas autem genuit Ignatium.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 17 sty 2022, 18:48 
Offline

Dołączył(a): 10 kwi 2020, 17:32
Posty: 8
Niedziela Biała Albis-nazwa pochodzi od koloru szat liturgicznych, ochrzczonych w Wigilię PAschalną katechumenów, w których chodzili następnie cały tydzień-od Wielkiej Nocy do II niedzieli (zwaną Przewodnią). W II niedzielę odbywała się ostatnia procesja neofitów w białych szatach do kościoła. Białą niedziela odwołuje się w swej traduycji do prawosławia i do tradycjonalizmyu katolickiego.
Natomiast podwód,przewód i powóz-to ogólnie obowiązek dostarczania przez poddanych koni, wozów księciu czy też jego urzędnikom.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysztof Kosmalski


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 19 sty 2022, 18:59 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 19 paź 2010, 01:54
Posty: 439
Lokalizacja: Poznań
Ciekawa sprawa z tą niedzielą przewodnią. Z jednej strony – jest to zakończenie oktawy wielkanocnej, wieńczące czas świąteczny, z drugiej - to rozpoczęcie nowego okresu, trwającego do Zielonych Świątek.

Jan Karłowicz w swoim Słowniku gwar polskich (1900) zamieścił hasło ‘prowady’ - »ostatnie dni świąt Bożego Narodzenia i Wielkiejnocy t. j. dzień Trzech Królów i Niedziela przewodnia.
W cerkwi prawosławnej Przewodnia Niedziela tzw. Prowody – to czas paschalnej modlitwy za zmarłych (ślad starosłowiańskich wiosennych Dziadów?)

Karłowicz wzmiankuje też o obyczaju zwanym przewódami (w lubelskim - zwyczaj obdarzania się w dwa tygodnie po wielkanocnym śmingusie), dodatkowo przytaczając określenie Przewodnica jako inną nazwę dla Niedzieli Przewodniej.

Wiem, że był czas, że w okresie wielkanocnym (niestety nie mogę sobie przypomnieć źródła tej informacji), właśnie aż do Niedzieli Przewodniej, nie wolno było zawierać małżeństw. Bractwa strzeleckie od tego dnia zaczynały ćwiczyć strzelanie, aby przygotować się do tradycyjnych strzelań zielonoświątkowych. Myślę, że po prostu wiele czynności prawnych (w tym i przeprowadzki, wspomniane śluby) dozwolonych było po prostu dopiero po oktawie, czyli od poniedziałku post Dominicam Conductus Paschae.

Ciekawa jest też definicja słowa prowadzić w Słowniku etymologicznym języka polskiego Brücknera:
oprowadzać, przeprowadzka, itd., urobienia od prowad, dziś nieużywanego, częstego w 17.wieku (»nie tych prowadów stroić*); prowad, od wodzić, wadzać (p. wieść), znaczyło: ‘obchód końcowy’, ‘pogrzeb’, ‘niedziela pierwsza po Wielkiejnocy’ (dziś przewodnia, w 15. wieku prowady).
Na ile owe prowady mają coś wspólnego z przewodzinami (słowo używane na przykład na określenie przenosin przez pana młodego swojej świeżo poślubionej żony do domu?

_________________
Pozdrawiam
Olga T.
_____
Tyliński, Drzymała,Słociński, Napierała, Przybylski, Kaczmarek, Jaskóła, Szafrański, Roszak, Biskup, Danielewicz. Zapraszam na bloga: Poznań 1908. Śladami Marianny - przewodnik dla prawnuczki http://poznan1908.blogspot.com/


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 20 sty 2022, 00:33 
Offline

Dołączył(a): 12 paź 2020, 15:15
Posty: 33
W języku rosyjskim istnieje słowo „проводы” (prowody), będące etymologicznie dokładnym odpowiednikiem polskiego „przewody”. Znaczy ono obecnie tyle co ‘odprowadzanie, pożegnanie’.
Być może więc w XIV czy XV w. słowo to miało i w Polsce takie znaczenie. Czyli „Niedziela Przewodnia” to mogłaby być „Niedziela Odprowadzająca, Żegnająca Wielkanoc”, będąca po prostu zakończeniem przedłużonego obchodu święta.

_________________
Pozdrawiam
Andrzej


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 20 sty 2022, 05:50 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 27 lis 2006, 07:34
Posty: 2333
Lokalizacja: Gniezno
W moim spisie jest kilka zastanawiających migracji naszych przodków
Zaginiony przodek
ctm mój skrót czy to moi
mct wieś, miejscowość która mnie interesuje lub po prostu wydaje się ciekawa
%#% ciekawostki, osoba, funkcja, zdarzenie
skróty na dysku ułatwiają mnie poszukiwania
475 wypisów informacji
https://docs.google.com/spreadsheets/d/ ... edit#gid=0

_________________
Ala i Leszek Kabaciński-kabat53
http://www.leszekkabacinskikabat.com/
Springer+-1764iPriebe,Linette ej y
Brzeźniak:Kłecko,Łagiewniki Kościelne,Szamotuły,Koźmin,Obrzycko
Grempka,Srajek/Owczarczak/Majchrzak k/Kościana,Wyskoć,Wławie,Maciejewo


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 20 sty 2022, 10:30 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 19 paź 2010, 01:54
Posty: 439
Lokalizacja: Poznań
Przyczyny "wędrówek" przodków mogły być rozmaite. U mnie w rodzinie zachowały się nawet ustne przekazy o kilku takich dłuższych migracjach.
1.wyjazdy zarobkowe do Ameryki, do Francji (praca w górnictwie), do Niemiec (rzemieślnicy: krawiec, piekarz, rzeźnik - własna działalność w Berlinie)
2.zmiana miejsca zamieszkania związana ze wcześniejszą przeprowadzką jednego z krewnych (wpierw pojawia się w miejscowości ciotka jako księża gospodyni, w jakiś czas później osiedlają się tam jej siostrzeńcy)
3.Pradziadek szewc w związku z zamówieniami wojskowymi przenosi się do Poznania i... zostaje szewcem szyjącym dla wojska (początek XX w.)
4. rzemieślnicy/kupcy decydujący się na otwarcie swojego warsztatu/sklepu/pracowni w innej, nawet dość oddalonej miejscowości, gdzie mieli zapewniony popyt na swoje usługi (u mnie piekarze, młynarze, szewcy). Na początku XX wieku, już przed I wojną światową w codziennych gazetach poznańskim mnóstwo wzmianek, że w miejscowości X brak polskiego piekarza, aptekarza, stelmacha, itd.
5. owczarze (Kto miał wśród przodków owczarza ten wie).
6.wędrówki czeladnicze. To niezwykle ciekawa przyczyna migracji. Wędrówki czeladnicze były w pewnych okresach obowiązkowe, tak by młody człowiek nabrał doświadczenia i umiejętności, pracując u różnych mistrzów. Tzw. wandr trwał różnie, zwykle dwa, trzy lata. Niekiedy można było się opłacić, żeby uniknąć wędrówki, ale regulowały to zwykle statuty określonych cechów rzemieślniczych. Zwykle nie można było nawet wracać do rodzinnej miejscowości przed ukończeniem wandru. W danej miejscowości czeladnik pracował krótko od dwóch tygodni do, zdaje się, trzech miesięcy. Najlepiej zajrzeć do przepisów obowiązujących w danym rzemiośle, w danym regionie. Z pewnością zdarzało się, że czeladnik mógł osiąść w konkretnej miejscowości, szczególnie gdy na przykład umierał mistrz, u którego pracował. Ożenek z wdową po mistrzu nieraz bywał sposobem na szybsze (i tańsze) zdobycie prawa do używania tytułu mistrza, a na dodatek prawo do prowadzenia dalej warsztatu/sklepu w danej miejscowości.

W czasie zaborów wędrówki czeladnicze przestały obowiązywać, a nawet były okresy, że były zakazane, a przynajmniej utrudnione, ale w praktyce zwyczajowej wędrówki odbyły się nadal. W rodzinnych opowieściach zachowała się historia o chrzestnym ojca, co ponoć przewędrował Europę aż do Rzymu, ucząc się malarstwa dekoracyjnego. W poznańskich księgach meldunkowych też odnalazłam takie ślady kwartalnego terminowania na przykład mojego dziadka piekarza. Poznańskie adresy (zmiana miejsca zamieszkania co kwartał) wskazują na adresy piekarń. ówcześni uczniowie, czeladnicy/terminatorzy zazwyczaj spali na zapleczu warsztatów swoich mistrzów.
O wędrówkach czeladniczych można poczytać na przykład tutaj:
https://rep.up.krakow.pl/xmlui/bitstrea ... sAllowed=y
A czeladnicy wędrują nadal:
https://www.dw.com/pl/czeladnicy-w%C4%9 ... /a-3893845

_________________
Pozdrawiam
Olga T.
_____
Tyliński, Drzymała,Słociński, Napierała, Przybylski, Kaczmarek, Jaskóła, Szafrański, Roszak, Biskup, Danielewicz. Zapraszam na bloga: Poznań 1908. Śladami Marianny - przewodnik dla prawnuczki http://poznan1908.blogspot.com/


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 20 sty 2022, 13:04 
Offline

Dołączył(a): 09 paź 2013, 14:30
Posty: 588
Podczas uwłaszczenia w 1823 roku dochodziło do sytuacji, że rolnicy ( kmiecie, chałupnicy)
nie godzili się na przepisy zawarte w ustawie, sprzeciwiali się dziedzicom oraz nie chcieli
opuścić lub zamienić gospodarstw.
Wobec tego dziedzice podawali ich do sądu celem wyegzekwowania ziemi.
Sprawy wygrywali i taki " oporny" rolnik wraz z rodziną musiał opuścić swoje gospodarstwo, żeby uniknąć
eksmisji oraz opłacić koszta sądowe.
Wobec tego, że rolnicy pozostali bez środków do życia, wyjeżdzali więc do innych miejscowości zatrudniając się na folwarkach.
To jednak nie koniec sprawy ponieważ pozostały koszta sądowe na których opłacenie nie było ich stać
lub z jakiś względów nie chcieli ich zapłacić.

Ponieważ pruski wymiar sprawiedliwości był bezwzględny, a odsetki kosztów rosły, taki zadłużony rolnik
znalazł się na " celowniku" komorników sądowych. Sposobem ich namierzenia było rozpytywanie
ludności miejscowej ( która widziała " obcego"), oraz duplikaty metryk kościelnych,
które były dostarczane raz do roku do Sądów Pokoju oraz sprawdzane przez sędziów.

Wobec tego dochodziło do częstych zmian nazwisk oraz innych danych, szybkiego opuszczania miejscowości
żeby uniknąć lub uciec od pruskiego wymiaru sprawiedliwości. Mogli zatrudniać się na innych folwarkach
już ze zmienionym nazwiskiem.
Pamiętajmy, że nie było wówczas żadnych dowodów tożsamości.

Pozdrawiam,
Mirosława Giera


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 20 sty 2022, 13:46 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 lis 2006, 16:07
Posty: 3715
Olga T. napisał(a):
W poznańskich księgach meldunkowych też odnalazłam takie ślady kwartalnego terminowania na przykład mojego dziadka piekarza. Poznańskie adresy (zmiana miejsca zamieszkania co kwartał) wskazują na adresy piekarń. ówcześni uczniowie, czeladnicy/terminatorzy zazwyczaj spali na zapleczu warsztatów swoich mistrzów.


Z anegdotycznych informacji wiem, że zjawisko to ułatwiało również kojarzenie małżeństw, mniej lub bardziej zgodnych z wolą mistrza. Krótko mówiąc taki czeladnik mógł poderwać córkę mistrza i zostać (lub nie) zaakceptowanym w roli zięcia. Różnie to wyglądało, jak to w życiu.

_________________
Łukasz Bielecki

...et Marcus genuit Lucam. Lucas autem genuit Ignatium.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 05 lut 2022, 00:17 
Offline

Dołączył(a): 12 maja 2012, 15:48
Posty: 483
Lokalizacja: Trójmiasto
Potwierdzam powyższe racje moich P.T."Przedmówców".
Zastanawia mnie przypadek szczególny zawodu organisty kościelnego.Po co on wędrował?Parafie mogło przestawać być stać na utrzymanie organisty?
Co oznacza podanie nazwy miejscowości przy panu młodym przy wpisie do kościelnej księgi ślubów?Czy, skąd on pochodził,czy,gdzie się urodził,czy, gdzie aktualnie zamieszkuje?
Poproszę o zajęcie stanowiska.
Jacek"gerszewski"


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 23 maja 2022, 17:51 
Offline

Dołączył(a): 24 mar 2021, 16:09
Posty: 180
Lokalizacja: Pniewy
Co wy wiecie o przeprowadzkach... :D
Poznań
Edward Karólek - człowiek, który przeprowadzał się, sam lub z żoną, w ciągu 19 lat - 46 razy (od 11.10.1901 do 15.11.1920). Był krawcem.
Średnio co 152 dni.
https://www.szukajwarchiwach.gov.pl/ska ... 2b351d873d
https://www.szukajwarchiwach.gov.pl/ska ... a22bca85f1
https://www.szukajwarchiwach.gov.pl/ska ... c123d4e364

_________________
Pozdrawiam
Jacek

Chudziak|Zachciał|Gromadziński/Gromadka|Żurek|Buszkiewicz|Kawka|Konieczny|Sawala|
Bąk/Bunk|Hancyk/Chancyk|Lehmann|Szarata|Białkowski|Janiszewski|Musiał|Liberski

Poszukuję ur. ok.1745 Jana Liberskiego kołodzieja w Opalenicy i Otorowie


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 23 maja 2022, 20:06 
Offline

Dołączył(a): 27 lut 2010, 13:15
Posty: 1008
Nie ma w sprawie nic dziwnego .

Były dwa typy mieszkańców .

Zagniazdowani
KOntraktowi .

Mam dwie rodziny przodków gdzie od 1408 roku uprawiali te same kawałki ziemi i 500 lat w tej samej miejsowosci na tym samym kawałku ziemi .

A kontraktowi jeżdzili za pracą i zmieniali miejsce zamieszkania .

Ja też zmieniałem miastow życiu 5 razy .
Po prostu za pracą ,za żoną ,za pracą i tak dalej i tak dalej .

Nic się nie zmieniło .

Gdzieś przeczytałem ,że POlacy po badaniach nie należą do ludzi mobilnych .
Ja do emerytury zmieniłem pracę 23 razy ,ale taki los jest inżyniera kontraktowego .
Jakiś kapitalista potrzebuje rozwiązania problemu -płaci ale jak już ma problem rozwiązany to ....wypad ,dziekuję już jesteś nie potrzebny i nie będę ci tyle płacił.
Ja to miałem 23 razy . Nie miałem z tego powodu żaadnych neuroz .
Przyzwycziłem się do takiego życia .
Ce la vie .


Pozdrawiam

Ryszard Welka


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 39 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 73 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL