Wielkopolskie Towarzystwo Genealogiczne GNIAZDO

Forum dyskusyjne WTG GNIAZDO
Teraz jest 19 kwi 2024, 02:14

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 6 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: 08 kwi 2017, 13:54 
Offline

Dołączył(a): 27 maja 2015, 12:45
Posty: 145
Witam serdecznie!
Chciałbym napisać o historii rodem z kryminalnych powieści, która jednak wydarzyła się naprawdę. Być może niektórzy o niej słyszeli, gdyż swego czasu była ona bardzo głośna i wiele o niej napisano w latach późniejszych. Wydarzyła się ponad sto lat temu, zatem żyją jeszcze ludzie, którzy mogą ją pamiętać z opowiadań swoich rodziców.
Natknąłem się na nią całkiem przypadkowo, indeksując księgi metrykalne z USC Dakowy Mokre. W Księdze zgonów z 1913 r., na samym jej końcu, znajdują się dwa akty zgonu, które od razu przykuły moją uwagę, ze względu na tytuły hrabiowskie zmarłych :
http://szukajwarchiwach.pl/53/5620/0/4/ ... /#tabSkany

Byli to Felicja z Potockich Mielżyńska i Alfred Miączyński. Data zgonu, a nawet godzina nie pozostawiały wątpliwości, że raczej nie mógł to być zupełny przypadek. Postanowiłem zatem poszukać nieco o zmarłych w internecie. Okazało się, że była to tragiczna historia -Felicja i Alfred zostali zastrzeleni przez męża Felicji, Macieja Ignacego Mielżyńskiego, potomka znamienitego wielkopolskiego rodu. Miało to miejsce 20.12.1913 r. w dworze w Dakowach Mokrych. Hrabia Mielżyński ponoć nakrył parę "in flagranti" i zabił oboje. Sąd jednak go uniewinnił, uznając, że działał w afekcie. W późniejszych latach Maciej Mielżyński został nawet przywódcą III powstania śląskiego, jednak w Wielkopolsce był "spalony". Hrabina Felicja została pochowana w podziemiach pobliskiego klasztoru w Woźnikach.

Poniżej zamieszczam linki do ciekawych artykułów mówiących o powyższej sprawie :
http://janmuszynski.blogspot.com/2012/0 ... iatow.html
http://ogrodija.blogspot.com/2012/03/ta ... dawna.html

Podejrzewam, że ta historia ciągle jest żywa w okolicach Daków Mokrych. Może ktoś jeszcze coś o niej słyszał? Swoją drogą, ciekawe ile jeszcze takich zdarzeń kryją księgi metrykalne...

Pozdrawiam, Łukasz.

_________________
Pozdrawiam,
Łukasz Urbaniak.


Poszukuję informacji o ślubie Stanisława Urbaniaka i Heleny Szczepaniak (ok. 1812-1815 r.) oraz Stefana Samoląga i Jadwigi Rupa bądź Rupianki (ok. 1815-1819 r.)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 09 kwi 2017, 22:11 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 04 lis 2016, 21:04
Posty: 694
Ciekawe czy hrabia Mielżyński dzisiaj też wywinąłby się prawu? Nie sądzę.
Zastanawiałam się nad tym niejednokrotnie, jak to było wcześniej w tej kwestii, przeglądając akta zgonu. Oględziny zwłok były bardzo pobieżne, tutaj też zapewne dochodziło do zbrodni,(np pobite żony, dzieci), tylko kto to miał to sprawdzić, szczególnie w tych warstwach najniższych, gdzie nie dochodziło do tak spektakularnych zabójstw. Było pijaństwo, choroby psychiczne, zapalczywość, w tej kwestii zawsze było tak samo, w każdej epoce. Może lepiej, że nie wiemy tak do końca jacy byli co niektórzy nasi przodkowie, co najwyżej znamy jedynie suche, metrykalne fakty, które też pewnie kryją mroki czasów minionych. Pozdrawiam.

_________________
--------------------------
Pozdrawiam, Danka


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 10 kwi 2017, 05:54 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 27 lip 2013, 09:11
Posty: 5125
Lokalizacja: Poznań
Nie zawsze tak było. Mój przodek został znaleziony martwy w roku 1863 na drodze Sękowo-Podrzewie, przyjechał prokurator królewski (bodajże z Szamotuł), dokonał oględzin i wydał zgodę na pochówek. Przyczyny zgonu nie ustalono, widać nie było śladów przemocy. Znalazłem też akt zgonu kobiety, która została śmiertelnie pobita przez męża - mąż trafił do więzienia. Inny akt zgonu dotyczy kilkuletniej dziewczynki, która utopiła się w stawie i też na miejsce przyjechał prokurator. Wszystkie przypadki dotyczą "warstw niższych".
Z tego co mi wiadomo, nagłe zgony i z przyczyn nienaturalnych musiały być zgłaszane i obowiązek ten nakładano na urzędnika SC, a wiec przed rokiem 1874 na proboszcza prowadzącego księgi i robiącego odpisy dla sądu.
Być może część zbrodni udawało się ukryć, ale nie była to norma.

_________________
Pozdrawiam
Henryk Krzyżan


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 10 kwi 2017, 06:33 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 21 lis 2006, 16:07
Posty: 3726
W księdze zgonów z Lechlina, w roku 1866 (proboszcz nadal stosował zapis narracyjny) podane jest, że w Nowym Gościńcu zmarła Martina Brajewska lat 53 pozostawiwszy dzieci z trzech małżeństw, zaś bezpośrednim sprawcą śmierci był... czwarty mąż (z którym już dzieci nie miała). Zgon nastąpił "ex infelici ictu in rixa" czyli wskutek nieszczęśliwego ciosu w kłótni z mężem. Czy ów poniósł w konsekwencji jakąś karę, z tego źródła już się niczego nie dowiemy, ale jeśli nawet to na pewno nie długoletnią, gdyż już w roku 1869 wdowiec Michał Brajewski (czasem Brajerski) żeni się powtórnie (w istocie już po raz trzeci w swej karierze).

_________________
Łukasz Bielecki

...et Marcus genuit Lucam. Lucas autem genuit Ignatium.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 10 kwi 2017, 06:52 
Offline

Dołączył(a): 03 cze 2014, 11:57
Posty: 5188
Kilka linków:
https://www.facebook.com/TowarzystwoMil ... =1&theater
Zabójca żony i kochanka
Niewątpliwie najsłynniejszym lokatorem grodziskiego więzienia był hrabia Maciej Mielżyński. W nocy z 19 na 20 grudnia 1913 roku zastrzelił w pałacu w Dakowach Mokrych swoją żonę hrabinę Felicję z Potockich oraz jej siostrzeńca hrabiego Alfreda Miączyńskiego z Będlewa. Oboje poprzedniego dnia robili świąteczne zakupy w Poznaniu, gdzie na zakończenie pobytu zjedli kolację w znanej restauracji „Hungaria” podczas której hrabia Alfred poważnie nadużył alkoholu. Po kolacji 28-letni hrabia ze swoją 38– letnią przyrodnią ciocią wrócił samochodem do pałacu w Dakowach Mokrych, gdzie oczekiwał na nich przybyły już z polowania hrabia Maciej Mielżyński. Prawdopodobnie widok żony w towarzystwie pijanego Alfreda Miączyńskiego zrobił na nim przykre wrażenie, tym bardziej, że od pewnego czasu mówiło się o ich rzekomym romansie. Niemniej jednak wszyscy jeszcze zdążyli zjeść wspólną kolację, a następnie już późno w nocy rozeszli się do swoich pokoi. Na hrabiego Miączyńskiego czekał samochód, który miał go odwieść do Będlewa. Tymczasem młody hrabia postanowił wrócić do swojej ciotki, która w nocy przyjęła go w swoim pokoju. Tego już nie mógł ścierpieć hrabia Maciej i zabierając fuzję myśliwską zszedł do pokoju żony, wygaszając wcześniej światło w całym dworze. Widząc stojącą żonę, przed którą klęczał młody hrabia, oddał do nich po jednym strzale, nie dając żadnych szans na przeżycie. Hrabia Maciej nie przypuszczał jednak, że w pokoju żony była jeszcze guwernantka. To ona zeznała później, że Alfred Miączyński wrócił się do hrabiny, aby na kolanach prosić ją o kolejną pożyczkę finansową. Przerażony hrabia natychmiast kazał wezwać księdza, a później powiadomił prokuraturę w Międzyrzeczu i swojego adwokata Jana Mottego w Grodzisku. Jeszcze tego samego dnia przywieziona Macieja Mielżyńskiego do więzienia w Grodzisku. Podobno przed rogatkami miasta kazał zatrzymać samochód i dalszą drogę do więzienia odbył pieszo w towarzystwie żandarma, prokuratora i adwokata. Pobyt w więzieniu nie był specjalnie uciążliwy, ponieważ dostarczono mu prywatne łóżko z pościelą, a pożywienie otrzymywał z pobliskiej restauracji Zweigera. Proces sądowy odbył się pod koniec lutego 1914 roku w Międzyrzeczu, w wyniku którego hrabia został uniewinniony. W końcu jak ustalono- działał w afekcie i w obronie własnego honoru. Niemniej jednak zabójstwo napiętnowało go do końca życia. Wiele ziemiańskich rodzin unikało z nim wszelkiego kontaktu do tego stopnia, że przy koniecznych spotkaniach nie podawano mu nawet ręki.
Więcej na temat barwnych lokatorów grodziskiego więzienia wyczytasz w artykule Darka Matuszewskiego zamieszczonego w ostatnim numerze „Grodziskiej Powiatowej”.
..........................................................................................................................................................................................................
http://www.kurier-lokalny.com/?cat=10&paged=4
Miłość i zbrodnia, która wstrząsnęła miastem
części od 1 do 13 - Zbigniew Tomaszewski
..........................................................................................................................................................................................................
http://www.dakowski.pl/index.php?option ... &Itemid=50
Obecnie w Dakowach Mokrych w pałacu wybudowanym już przez Mielżyńskich ktoś ma pensjonat i galerię sztuki. Przepisuję od nich :
Trochę historii
Dakowy Mokre, dawniej Dokowo, leży 7 km na południowy wschód od Opalenicy, siedziby władz miasta i gminy, w województwie Wielkopolskim.
Miejscowość znana jest od początków XV wieku. W roku 1409 istniał tu kościół parafialny pod wezwaniem św. Katarzyny, a Dokowo należało wtedy prawdopodobnie do majętności Opaleńskiej Teodoryka Baera. Następnie wieś przeszła do ?odziów ze Stęszewa, w roku 1445 zakupił ją Piotr z Bnina. Kolejnymi właścicielami byli potomkowie Piotra – Opalińscy. Ostatnim właścicielem z rodu Opalińskich był Jan Leopold, kasztelan nakielski /zm.1672/, który w roku 1670 sprzedał wieś Franciszkowi z Warzymowa Sokołowskiemu.
W latach czterdziestych XIX wieku Dakowy Mokre należało do majętności Wojnowice własności Edwarda Raczyńskiego. W roku 1870 Bolesław Potocki nabył majątek od Raczyńskich. Po nim,
w 1899 dziedziczył syn Bolesław, a w 1913 r. Felicja Mielżyńska z Bendlewa. W roku 1927 majątek należał do ordynata Karola Mielżyńskiego z Iwna, a od 1932 r. do Anieli z Mielżyńskich Ostrowskiej. Na czas wojny majątek zagarnął okupant. Po II wojnie światowej w 1945 r. przeprowadzono parcelację, a w roku 1949 tworzy się Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna.
Zabójstwo w Dakowskim Dworze
Dnia 21 grudnia 1913 r. dwór dakowski był terenem tragicznego wydarzenia. Rano o godz. 4 zastrzeleni zostali Felicja z Potockich hrabina Mielżyńska, żona posła Macieja Mielżyńskiego oraz młody hrabia Alfred Miączyński, syn przyrodniej siostry hrabiny Maciejowej. Zabójcą był mąż zastrzelonej – hr. Maciej Mielżyński. Sąd Przysięgłych w Międzyrzeczu 20 lutego 1914 r. wydał wyrok uniewinniający, uznając że oskarżony działał w afekcie.
Widać, że dawno straciliśmy ten klucz majątków.. (MD)
..........
http://www.sejm-wielki.pl/b/dw.51614
Alfred Maria Franciszek hr. Miączyński z Miączyna h. Suchekomnaty
.....
http://genealogia.grocholski.pl/gd/osoba.php?id=011089
http://www.barbarafamily.eu/webtrees/fa ... ged=Spytek
....
http://katowice.naszemiasto.pl/artykul/ ... id,tm.html
Tajemnicze historie: Hrabia Maciej Mielżyński, Wódz III powstania śląskiego był mordercą!
.....
http://mitrofan.geoblog.pl/wpis/58587/z ... kim-dworze
Zabójstwo w Dakowskim Dworze
....
http://www.polskatimes.pl/artykul/11142 ... ,id,t.html
Maciej Ignacy hrabia Mielżyński - powstaniec ze skazą
....
http://www.staff.amu.edu.pl/~gmazurek/zpd/dakom.htm
DAKOWY MOKRE
....
http://www.parki.org.pl/parki-dworskie- ... ch-mokrych
Park dworski w Dakowach Mokrych
........

_________________
pozdrawiam Grażyna
bugakg@gmail.com

"Człowiek żyje tak długo, jak długo trwa pamięć o nim''


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 10 kwi 2017, 09:26 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 04 lis 2016, 21:04
Posty: 694
Dzięki Grażynko, po pracy poczytam :)

Kiedy czytam, że urzędnik spisujący dane"przekonał się naocznie o zejściu X" i tyle, to muszą nachodzić wątpliwości, że pewnie wiele rzeczy dało się ukryć. Przecież nikt dokładnie nie oglądał zmarłego, lekarza też nie było, więc? Chyba, że ktoś został gdzieś znaleziony, znaki pobicia były ewidentne czy innych ran, to oczywiście wzywano policję czy prokuratora. Też czytałam o takich przypadkach. Rzecz dotyczyła również samobójstw.
Zastanawiające z dzisiejszego punktu widzenia jest to, że taki damski bokser, który zatłukł swoją żonę od razu znalazł następną chętną do bicia. Biedne były te żony i dzieci, jeśli mąż i ojciec był sadystą. No, ale co Bóg złączył..., zresztą dokąd miały pójść.
A propos lekarzy. W mojej rodzinie krążyła taka opowieść, uznawana za fakt, że w mieście w którym mieszkali był lekarz, który przychodził na wezwanie do chorego, a jak stan był beznadziejny, chory dostawał zastrzyk po którym się nie budził. Dotyczyło to m.in. męża mojej pracioci, który chorował na suchoty jak i wielu innych gruźlików w ostatnich stadiach choroby. Taki Doktor Samo Zło czy przeciwnie?

_________________
--------------------------
Pozdrawiam, Danka


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 6 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 69 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL